W milczeniu obserwował padający śnieg. Wigilia. Mali ludzie za oknem jak owady biegają tu i ówdzie, z kominów sąsiednich budynków wydobywa się para, najwyraźniej gdzieś przygotowuje się pyszną kutyę...
Nie czuł, czy czas mija szybko, czy nie. Tylko cisza otulała go kojącym, sennym uściskiem i nic nie odwracało uwagi od powolnego toku myśli...
Nagle poczuł lekkie dotknięcie na ramieniu. Tak nieoczekiwane, że ciało mimowolnie zadrżało od zastrzyku adrenaliny.
„Cześć, musisz być nowy?” – zapytał melodyjny kobiecy głos.
„Przepraszam, jeśli cię przestraszyłem. Jestem Lexy. A jak masz na imię?"
Nie było odpowiedzi. Próbował sobie przypomnieć jego imię, ale nie mógł. Pustka.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, zdecydowanie obeszła wózek z drugiej strony i wyciągnęła do niego rękę.
„Jestem Lexy! Nie możesz wstać” – w głosie słychać było nutę sarkazmu.
– Więc masz imię czy nie?
Lexi zrobiła demonstracyjną pauzę, podkreślając wagę swojego pytania. Ale w odpowiedzi usłyszała tylko poważne spojrzenie zielonych oczu i ciche „Nni… nie mam imienia. Być może, ale nie pamiętam go, bez względu na to, jak bardzo próbowałem sobie przypomnieć…”…
„Rozumiem” – jakby to było normalne, Lexi przeciągnęła.
- A jak długo tu siedzisz sam? - zapytała.
- Wygląda na to, że kilka dni... - odpowiedział cicho młody człowiek.
W oczach Lexi pełne wdzięku rysy twarzy chłopca nie pozostały niezauważone, a wzrost również budził wątpliwości! Na dwójce Lexi była niewiele wyższa od siedzącego chłopca. Zainteresowanie zrobiło swoje!🤔
"Więc kim jesteś? A co się z tobą stało?” – zapytała uparcie Lexi, rzucając okiem na wózek.
„Mieszkam tu już dość długo, znam wielu ludzi, ale nigdy nie widziałam w Izbie takich jak ty” – powiedziała ponownie dziewczyna, nie czekając na odpowiedź i przysuwając krzesło bliżej.
Młody człowiek przełknął konwulsyjnie, zdając sobie sprawę, że ta przyczepa nie pozostawi go już samego ze wszystkimi pytaniami. A jeśli nadal musimy rozmawiać, im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy.
„Pamiętam, że kiedy wyszedłem ze skrzynki pocztowej, nie mogłem już ustać na nogach… była to jakaś podstawowa choroba stóp, wrodzona mojemu gatunkowi. Zrobiła postępy podczas mojej podróży do tej Izby, więc nogi po prostu odpadły” – powiedział młody mężczyzna, ostrożnie zdejmując buty, ukazując przed wzrokiem dziewczyny, czego nie życzyłby nikomu innemu.
„Teraz jestem taki” – chłopiec ponownie zakończył zakładanie butów.
„Nie chcę o tym myśleć, ale prawdopodobnie dlatego zostałem odesłany z mojego poprzedniego domu. Nawet najlepsze, że nie pamiętam nic ze swojej przeszłości, nie będzie czego żałować. Przecież teraz jestem bezimienny, nieruchomy i na zawsze samotny.”
Lexi słuchała uważnie.
A potem, uśmiechając się smutno, powoli odpowiedziała:
„No cóż, mnie też daleko do ideału... I zawsze też jestem sam. Ale jestem tu szczęśliwa, chociaż moi ludzie mnie unikają, bo nie jestem dla nich dość ładna, Mattelovians mają swoje własne imprezy i nawet nie chcę rozmawiać o aroganckich zachowaniach…”
„I nie jesteś zgorzkniały!” - nagle znów wesoło zwróciła się do młodzieńca.
„Nasza Opiekunka Cię tak nie zostawi, zrobi wszystko, abyś znów mógł biegać na dwóch nogach, zobaczysz!”
Siedząc zabawnie na krześle, krucha brązowowłosa dziewczyna zaczęła opowiadać o Domu, jego mieszkańcach, zwyczajach i nakazach. W tej historii było wiele ciekawych rzeczy.
Młody mężczyzna słuchał melodyjnego głosu dziewczyny i przyłapał się na myśli, że jego dusza robi się taka ciepła i przytulna, czy to z powodu nadziei, że znów będzie mógł chodzić, czy to kobiecej uwagi, czy też, w ogóle, wsparcia, którego nie miał od lat. Tak długo. Nowy Dom zaczynał być zabarwiony nowymi, mimowolnymi wrażeniami dla chłopca. Gdzieś unosił się zapach świeżej kawy, gdzie indziej słychać było dziecięcy śmiech... A dziewczyna naprzeciwko jakoś dziwnie i zaskakująco szybko stała się tą, której nie chciałbyś stracić...
– Nie wiem, co się z tobą dzieje, ale nie obchodzi mnie to. Moim zdaniem jesteś fajny. Słowo harcerza!” - młody człowiek uśmiechnął się.
„Dziękuję…” Lexi zarumieniła się w odpowiedzi i odwróciła wzrok.
„Ale ja mam niesforne, cały czas odstające włosy, nie mam długich, pięknych rzęs, mam wysportowaną sylwetkę, a nie szczupłą, a na brodzie mam zdrową czarną plamkę, której nie da się usunąć! " - powiedziała zdenerwowana dziewczyna.
A chłopiec nie widział już żadnych plamek ani patyków we włosach.
Zobaczył bezdenne niebieskie oczy, dobre serce i samotną duszę lalki, taką samą jak jego.
Chłopak nagle bardzo chciał w jakiś sposób zachęcić Lexi z kolei.
„Mam ofertę!” – zaczął żartobliwie młodzieniec.
„Podaj tu obie ręce na znak, że ty i ja jesteśmy teraz przedstawicielami zupełnie odrębnego gatunku lalek! „INNI” – cokolwiek się stanie, będziemy murem dla siebie, razem przeciwko wszystkim! Co myślisz?"
Oczy Lexie przez chwilę błysnęły ze zdziwienia i zamiast wyciągnąć rękę do chłopca, wyskoczyła z krzesła i mocno go przytuliła!
„Och, rozumiem, jeszcze będę musiał się przyzwyczaić do tej emocjonalnej huśtawki” – zaśmiał się lekko zszokowany chłopak.
Z jego ramienia dobiegło niezrozumiałe pociągnięcie nosem.
– To chyba znaczy „zgadzam się”? – powiedział i jego wielkie, ciepłe ramiona w odpowiedzi objęły Lexi.
Więc siedzieli, przytulając się, może godzinę, może dłużej, kto ogląda? Szeptali o czymś innym, ale ja miałem inne rzeczy do zrobienia, więc nie było mnie w pobliżu.
Później, cofając się nieco i biorąc młodego mężczyznę za ręce, Lexi powiedziała:
„Wiem, jak masz na imię”…
Chłopiec ze zniecierpliwienia ledwo mógł siedzieć w wózku.
Lexie posłała chłopcu najmilszy uśmiech i powiedziała:
„Nazwę cię Bożym Narodzeniem. Bo jesteś moim przyjacielem. Przyjaciel to cud. Jesteś moim świątecznym cudem!”✨
Ich oczy się spotkały i łączyło ich coś - promieniały szczęściem!🌟
Boże Narodzenie ponownie przyciągnęło Lexi do siebie, wtulił nos w jej pachnące, niegrzeczne włosy i w myślach rozmawiał z kimś, kogo nigdy nie widział, ale zawsze czuł:
"DZIĘKUJĘ!" 💫
Święta Bożego Narodzenia i Lexi życzą wszystkim prawdziwego Świątecznego Cudu! ☺️✨🎄✨